piątek, 13 czerwca 2014

Komers

Hej.
Troszkę przeraża mnie to, że jestem tutaj tak rzadko, ale to wszystko przez to całe zamieszanie ze szkołą, komersem, Małgochami, ocenami itp. Średnio mój dzień wygląda tak, że mam około siedmiu godzin lekcyjnych potem na chwilkę, lub wcale, do domu coś zjeść, wracam do szkoły i bywa tak, że wychodzę z niej około 19-20. A gdy już wrócę do domu to przecież trzeba pomyśleć o sprawdzianach, nauce, ocenach, ale już się nie chce.. No i tak cały dzień spędzony w szkole. Bogu dzięki, że w poniedziałek idę na nagranie i nie ma sprawdzianu z niemieckiego, nie dałabym rady.
Ale post nie jest poświęcony mojemu marudzeniu i temu, że będę rozczulać się tutaj nad moimi obowiązkami. Wpis jest poświęcony, chyba szczególnemu momentowi w życiu, kiedy to tańcząc poloneza czujemy dumę i czujemy się doroślejsi i poważniejsi. Bal gimnazjalny, który u nas nosi nazwę komersu to nie tylko dobra zabawa ale przede wszystkim stres, ciągłe siedzenie w szkole, bo przecież dekoracja sama się nie zrobi, ciągłe sprzeczki między sobą, bo każdy chce coś innego, a to tu nie pasuje, a tu źle to dopięte, ale w końcu, gdy już wchodzimy na tą sale bez celu dekorowania, denerwowania się na siebie i gdy czujemy to bijące serce, stres przed tym, że mogę się pomylić tańcząc walca czy poloneza, tym bardziej, gdy tańczy się w drugiej parze. Było ciężko, ale przecież nikt nie powiedział nam , że będzie łatwo. Ważne jest to, że daliśmy radę. To takie dziwne uczucie, że gdy się tańczy i obserwuje kontem oka naszych bliskich czy osoby z naszego otoczenia, które przyszły na początek komersu by zobaczyć nas w zupełnie nowych rolach, w innych ubraniach, w poważnym zachowaniu możemy zauważyć, że oni też są wzruszeni, a my chyba w tym momencie czujemy, że to już jest koniec. Koniec tego trzyletniego wspólnego życia szkolnego. Nie chce, nie chce żeby to wszystko się skończyło. tak bardzo szkoda jest mi się rozstawać z klasą, szkołą. Tyle wspomnień. jejku, dość tego rozczulania. Ważne jest to, że kiedy wszyscy wyszli, a my, czyli uczniowie klas trzecich zostaliśmy sami, to zabawa zaczęła się na dobre i mimo sprzeczek w trakcie dekorowania, potrafiliśmy się dobrze bawić, aż tak, że na drugi dzień chodziliśmy jak pingwiny (!). To była naprawdę udana noc, jedyna taka w naszym życiu.
Teraz dodam symboliczne zdjęcia, a lepsze pojawią się kiedy my sami dostaniemy je od fotografa, który robił nam zdjęcia podczas zabawy.





To tylko kilka zdjęć z komersu, bo reszta nie nadaje się do publikacji, nie oszukujmy się :)
A teraz tak miło. tak bardzo się cieszę, że dziś jest piątek, tak dobrze usiąść i po prostu posiedzieć.